Corydoras Venezuelanus Orange - Kiryski Wenezuelańskie Pomarańczowe - Kirys Venezuela Orange

Jakoś nigdy nie byłem entuzjastą Kirysków. Nawet Habrosusy do parapeciaka kupiłem głównie dlatego, bo potrzebowałem małej rybki do strefy dennej. Kiedy jednak zobaczyłem na zdjęciach te oto cudeńka, zakochałem się od pierwszego wejrzenia;)


Myślałem o nich raczej teoretycznie, bo po pierwsze nie maiłem odpowiedniego zbiornika, po drugie i tak nie było za bardzo skąd je zdobyć. Ale oto po miesiącu lobbingu przy wsparciu syna udało się zdobyć zgodę na zbiornik nr 6, a potem odwiedzając jeden z niszowych Warszawskich sklepów przypadkowo natknąłem się na te równie niszowe cudeńka. Wahałem się tylko przez chwilę, po czym impulsowo zakupiłem 7 sztuk (czyli wszystko co zostało w sklepie) po, bagatela, 20 zł/szt (żonie się oczywiście nie przyznałem).

Rybki zaaklimatyzowały się bez problemu (nie mam wielkiego doświadczenia z Kiryskami ale z perspektywy czasu mogę ocenić że są dużo odporniejsze od Habrosusów czy Pigemejów).

 A więc - Corydoras Venezuelanus Orange. Zdaniem niektórych wariant kolorystyczny Kiryska Spiżowego, zdaniem innych (taka np. informacja znajduje się na stronie znanego niemieckiego importera aquaglaser.de) po prostu jeden z wielu podobnych do Spiżowego gatunków Kirysków. Też raczej skłaniam się ku temu zdaniu.


 Jak zwał, tak zwał, jak klasyfikował, tak klasyfikował, ale śliczne są bestyjki;) U mnie żyją w 84l w towarzystwie Endlerów Blackbarów i chyba im dobrze, skoro regularnie składają ikrę. Ale o tym za moment.


Ciało częściowo pomarańczowe, częściowo niebiesko-metaliczne (super się błyszczy!). Żródła podają, ze dorasta do 6-7 cm. U mnie zatrzymały się na jakiś 4 cm, a nie sądzę żeby im brakowało miejsca czy pożywienia. Myślę, że to dla nich typowa wielkość. Kształt ciała rzeczywiście zbliżony do Kiryska Spiżowego. Zachowanie - jak to Kiryski siedzą w zaroślach, albo ławicują po dnie w poszukiwaniu żarcia. Moje własne, młode są jakby mniej płochliwe odm tych oryginalnie kupionych. Parametry zmieniały się w trakcie - w tej chwili to KH 2, GH 11, PH ok. 7.0. Od początku (tj. w tym momencie 5 m-cy) nie odnotowałem żadnego niewyjaśnionego (ani innego) zgonu, co przy Habrosusach niestety mi się zdarza.


Ikra wygląda tak. Składana na szybie lub szerokolistnych roślinach, mniejsza od ikry Habrosusów (choć w znacznie większej ilości), kleista. Tarło typowe jak to u Kirysków. Jedne ze źródeł internetowych podaje że ma wyjątkową skłonność do pleśnienia i potwierdzam to w całej rozciągłości. Choć od pewnego momentu do tarło dochodziło dość regularnie, ciężko było się dochować narybku. Jak zostawiałem w zbiorniku, ikra była w całości zżerana, trudno powiedzieć czy bardziej przez rodziców czy przez Endlery. Jak odcinałem liść z ikrą i przenosiłem do Czwórki lub Piątki, gdzie stopień drapieżnictwa jest dużo mniejszy - niemal w całości pleśniała. Gdybym miał osobny zbiornik tarliskowy, tobym noże przełożył i eksperymentował z tryplaflawiną, ale tak bałem się ze względu na pozostałą obsadę, krewetki i rośliny, którym ponoć tryplaflawina szkodzi. Najlepszym prowizorycznym sposobem okazało się ręczne rozklejanie ziarenek ikry i w miarę możliwości przyklejanie ich na szybie Piątki.


Raz użyłem też siatkowego kotnika....


Ciekawostka - do pewnego momentu z wyglądu narybek raczej przypomina Habrosusy niż rodziców...



A oto stadko młodocianych osobników (ok 1.3-2 cm i 2 m-ce?). Śliczne i wesołe;) Od pewnego momentu rosną w oczach.


Jeden z podrostków na liściach Micranthemum Umbrosum z Endlerkiem w tle.


A tu można porównać wielość dorosłego i Endlerków.

.
Wielkość zbiornika - ja trzymam w 84l, ale ponieważ wydaje się, że nie rosną aż tak duże,jak to opisują, można by chyba spróbować od 54l. Wydają się bardzo odporne i względnie elastyczne co do parametrów wody. Karmię je - jak to u mnie standardowo - mrożonkami i wysokiej jakości urozmaiconymi pokarmami sztucznymi. Zjedzą wszystko.Subiektywnie: moje ulubione Kiryski.



I na koniec filmik: